blog o siatkówce, Zagrywka

Zagrywka – kontynuacja tematu

Niedawno wrzuciłem wpis dotyczący zagrywki. Jeśli jeszcze nie czytaliście, to jest on dostępny tutaj. Nie spodziewałem się, że będzie do niego tyle pytań. Jest to bardzo fajne, bo wiem, że czytacie i mam od Was wsparcie. Dzisiaj odniosę się do tego wszystkiego, o co pytaliście w komentarzach.

 

„Jaki wpływ na zagrywkę z wyskoku ma podrzut (po Nimirze widać, że im większa rotacja w podrzucie, tym trudniejszy serwis i mocniejsze uderzenie). To samo z floatem – jaki wpływ na zagrywkę ma nabieg (długi jak M.Esko – wygląda, że pomaga) oraz zasięg w podrzucie (im wyższy, tym szybszego można zaserwować).”

W zagrywce z wyskoku, podrzut jest bardzo ważny. Musi być powtarzalny, czyli najlepiej jakby na 10 podrzutów, 10 razy piłka spadała w tym samym miejscu. Ważne jest, żeby był dostatecznie wysoki, żeby zawodnik zdążył dogonić piłkę, wyskoczyć do niej i wykonać cały ruch ręką. Każdy zawodnik ma inną zagrywkę i schemat jej wykonywania. Jak porównamy wspomnianego Nimira i Mariusza Wlazłego to zobaczymy, że są to dwie różne zagrywki, jednak obie bardzo mocne. Rotacja ma znaczenie, jednak nie jest to do wyćwiczenia dla każdego. Tak samo jest ze sposobem ułożenia ręki podczas kontaktu z piłką. To też nadaje piłce rotację.
Podobnie jest jeśli chodzi o „Floata”. Cała celebracja zagrywki jest indywidualnym przyzwyczajeniem zawodnika. Nabieg ma oczywiście znaczenie, wzmacnia zagrywkę, jednak można to nadrobić ręką. Ważnym elementem przy zagrywce jest jeszcze miejsce, w którym zagrywamy. Wielu trenerów zwraca uwagę aby robiąc podrzut, wrzucać piłkę do boiska, dzięki czemu dystans między miejscem zagrywki, a przyjmującym się zmniejsza, a co za tym idzie zmniejsza się również czas na reakcję dla przyjmującego. Uogólniając – w zagrywce działają prawa fizyki i można to wszystko brać na logikę.

 

Jak wygląda taktyczna analiza przeciwnika pod względem własnej zagrywki?

Bardzo dobre pytanie! Jest to temat rzeka, więc odniosę się do kwestii zawartych w komentarzu jak i pominiętych. Po pierwsze z mojego doświadczenia wynika, że zawodnicy mają olbrzymie problemy z trafieniem dokładnie w prawą lub w lewą rękę przyjmującego. Dlaczego? Ponieważ od momentu wyrzutu piłki do jej uderzenia przez zagrywającego, strona przyjmująca może się przesuwać i już nie do końca widać, gdzie kto stoi. Jeśli nakazalibyśmy zawodnikom zagrywanie  w określony kierunek, każdy ruch przyjmującego ma znaczenie. Trochę łatwiej jest, gdy mówimy o zagrywce na palce lub przyjęcie dołem, bo łatwiej jest zagrać zagrywkę pod linię końcową lub „skróta”, natomiast jest to również bardzo widoczne dla przyjmującego. Trzeba również pamiętać o kilku innych kwestiach, na które zwracamy uwagę:

 

Czy zawodnik dostaje piłkę do ataku po swoim przyjęciu?

Często jest tak, że jak zawodnik przyjmuje, to rozgrywający nie daje mu piłki do ataku. W takiej sytuacji trzeba rozważyć, czy nie będzie lepszym rozwiązaniem zagrywka w niego mimo, iż ma wysoki procent w przyjęciu ale będziemy mieli pewność, że nie dostanie piłki.

Bywa również tak, że zawodnik jest najsłabszym przyjmującym w drużynie. Jednak gdy się w niego nie zagrywa, to traci on tzw. „czucie” i rytm meczu. Efektem tego może być niska efektywność w ataku. Z tego rozwiązania skorzystaliśmy kilkakrotnie w zeszłym sezonie i jak dobrze pamiętam wygrywaliśmy te mecze.

 

Zagrywka kierowana

Szczególnie ta z wyskoku jest słabsza i popełnia się więcej błędów. Poniżej zamieściłem kierunek zagrywki Mariusza Wlazłego z kilku meczów. Jak widać większość z nich jest do 6 strefy. Jeśli teraz miałby on zacząć zagrywać do 5 strefy, to na pewno skutkowałoby to niższą skutecznością. Można używać tzw. swojej najlepszej zagrywki jeśli akurat nasz cel jest w kierunku, gdzie najlepiej zagrywamy.

 

Zagrywka Mariusza Wlazłego
Zagrywka Mariusza Wlazłego

 

 

Słuszna uwaga dotyczyła zagrywki pomiędzy zawodników, co my nazywamy w „strefy konfliktu”.

Jeśli jest to dobra zagrywka, to wtedy ryzyko błędu przyjęcia jest większe, niż gdy zagrywamy w „ciało” przyjmującego. Trzeba jednak pamiętać, że czasami gdy staramy się zagrać dokładnie w jakiś wycinek boiska ryzyko błędu zagrywki jest również większe.

 

Przypomniało mi się również, że jakiś czas temu w ręce wpadły mi badania dotyczące czasu lotu zagrywki stworzone przez ludzi z Fińskiego Instytutu Sportu oraz Fińską Federację Siatkówki. Porównano czas lotu zagrywki z Igrzysk Olimpijskich w 2008 roku oraz Mistrzostw Europy Juniorów w 2009 roku. Zapraszam do przeanalizowania tabelki:

Czas lotu zagrywki
Czas lotu zagrywki

 

Interesujesz się siatkówką?

Jeśli tak, to przygotowałem dla Ciebie e-booka „Wszystko, co musisz wiedzieć o siatkówce”. W tej publikacji znajdziesz mnóstwo informacji, których nie ma w Internecie. Opisuję w niej między innymi, jak dynamicznie zmieniały się zasady siatkówki, czym są ustawienia, co to jest pozycja startowa. Znajdziesz również moją analizę najlepszych cech, jakie powinien posiadać każdy siatkarz oraz informacje czym zajmują się gracze na poszczególnych pozycjach. Zobacz więcej i zabłyśnij wśród znajomych! Kliknij tutaj! lub na zdjęcie, a dowiesz się więcej! 

https://www.siatkowkaokiemstatystyka.pl/ebook/

 

 

Miłego dnia,

Kamil 🙂

 


Komentarze

7 odpowiedzi na „Zagrywka – kontynuacja tematu”

  1. Awatar FLPman7
    FLPman7

    Dziękuję za odpowiedzi na moje pytania, jeżeli chodzi o zamieszczoną tabelkę – najciekawsza dla mnie spora jak na rodzaj zagrywki różnica w wyniku zagrywki z miejsca i to na korzyść juniorów! We flocie różnica mała, a przez różnorodność tej zagrywki wytłumaczalna… No i różnica w zagrywce z wyskoku – wynik raczej nie jest zaskakujący – potrzeba wypracowania siły i techniki, stąd przewaga seniorów nad juniorami…

    1. Tak, zagrywka z miejsca jest ciekawa, ale możliwe, że zagrywali bardzo agresywnie i stąd wszystko się bierze. Też mnie to zaskoczyło 🙂
      Zgadzam się z Tobą w 100%.
      Miłego dnia 🙂

  2. Sam Mariusz Wlazły kiedyś mówił, że mu się po prostu wygodniej zagrywa po dłuższej przekątnej boiska. Sporo jest takich nawyków dotyczących kierunków (jeśli nie mają konkretnej taktyki narzuconej) u poszczególnych zawodników? Czy tak jak ma się preferowany kierunek w ataku tak ma się preferowany nie tyle sposób ile kierunek zagrywki?

    1. Każdy zawodnik ma i preferowany sposób, i kierunek najmocniejszej zagrywki. Profesjonalny siatkarz potrafi oczywiście zagrać w każdy punkt na boisku, jednak już nie będzie to najsilniejsza zagrywka. Często zawodnicy po kilku mocnych zagrywkach starają się zagrać w „nie swój” kierunek tylko po to aby zdekoncentrować rywala, zmienić rytm i zaskoczyć przyjmującego.

  3. […] Niedawno wrzuciłem wpis dotyczący zagrywki. Jeśli jeszcze nie czytaliście, to jest on dostępny tutaj. Nie spodziewałem się, że będzie do niego tyle pytań. Jest to bardzo fajne, bo wiem, że czytacie i mam od Was wsparcie. Dzisiaj odniosę się do tego wszystkiego, o co pytaliście w komentarzach… Wpis znajdziesz na moim nowym blogu tutaj: https://www.siatkowkaokiemstatystyka.pl/zagrywka-kontynuacja-tematu […]

  4. hej,masz coś wspólnego z siatkówką ?.Trawienie w lewe czy też w prawe ramię przyjmującego to to samo co 6 w totto lotto.Pozdrowienia

    1. Awatar soloduchakamil
      soloduchakamil

      Panie Zygmuncie. Polecam jeszcze raz przeczytać to co napisałem: „zawodnicy mają olbrzymie problemy z trafieniem dokładnie w prawą lub w lewą rękę przyjmującego. Dlaczego? Ponieważ od momentu wyrzutu piłki do jej uderzenia przez zagrywającego, strona przyjmująca może się przesuwać i już nie do końca widać, gdzie kto stoi. Jeśli nakazalibyśmy zawodnikom zagrywanie w określony kierunek, każdy ruch przyjmującego ma znaczenie. Trochę łatwiej jest, gdy mówimy o zagrywce na palce lub przyjęcie dołem, bo łatwiej jest zagrać zagrywkę pod linię końcową lub „skróta”, natomiast jest to również bardzo widoczne dla przyjmującego.”

      Chyba jednak zgadzamy się w swoich tezach. Jednak nie do końca zgodzę się, że to trafienie jak 6 w lotto. Marcin Możdżonek jest w stanie trafić 8/10 razy w linię co oznacza, że przyjmujący będzie musiał 8/10 razy przyjąć określoną ręką. A argumentując i jednocześnie odpowiadając na Pańskie pytanie: trochę o tym wiem, bo z Marcinem pracuję już trzeci lub czwarty sezon.

      Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *