Poprzednie dwa wpisy poświęciłem na przedstawienie w jaki sposób profesjonalne sztaby szkoleniowe analizują grę rozgrywających. Jak już wspomniałem analiza rozgrywających, jest to kluczowy element w przygotowaniu każdej taktyki. Pierwszadruga część tej serii pozwalała na przejście od ogólnych do bardziej szczegółowych zagadnień. Dzisiejszy wpis będzie ostatnim, ale nie zamknie on tematu analizy gry rozgrywających, bo ten jest niesamowicie długi. Ponadto każdy trener ma tutaj własne zdanie i mógłby opowiedzieć o innych kwestiach.

Poprzednia akcja

Jest to sytuacja, którą trudno „wyciągnąć” ze statystyk, ale jednak niezmiernie istotna. Co robi rozgrywający, gdy w poprzedniej akcji miało miejsce specyficzne zdarzenie? Pisząc o specyficznych zdarzeniach, mam przede wszystkim na myśli błędy lub zablokowane ataki konkretnych zawodników. Są rozgrywający, którzy w takiej sytuacji powtarzają do tego gracza, a inni kompletnie go ignorują. Zazwyczaj po stracie punktowej rozgrywający gra do swojego „pewniaka”. Tego, który jest najlepszym zawodnikiem na boisku. Jeśli lider popełni błąd, to możliwe, że dostanie kolejną szansę. Jeśli jednak wystawiający nie ufa swojemu koledze, to ten może zapomnieć o kolejnej piłce. Takie analizy powtarzania robi wielu statystyków.

Niewielu jednak skupia się na tym, co dzieje się, gdy gracze zdobywają punkt. To tak samo interesująca analiza. Często pojawia się tu schematyczność, bo po zdobyczy punktowej rozgrywający lubią powtórzyć do zawodnika, który właśnie zapunktował. Inni notorycznie w drugiej akcji dają szanse swoim środkowym. Powtarzania w tej samej akcji, po punktach lub po błędach analizujemy dwojako. Po pierwsze z podziałem na zawodników. Jest to z reguły tabelka, gdzie mamy zapisane, że gracz Iksiński po skończonym ataku dostał w kolejnej akcji X na Y możliwych piłek, a po zepsutym ataku tyle na tyle. I tak o każdym.

Drugi rozkład jest już na boisku. Tutaj analiza rozgrywających polega na odnalezieniu preferencji. Czy woli on rozegranie do jakiejś strefy niż do konkretnego zawodnika. Jako przykład przytoczę jednego z naszych rodzimych rozgrywających, który po zepsutym ataku swoich kolegów (nieważne na jakiej pozycji), rozgrywa głównie do swoich środkowych.

Stan meczu

Najlepsi rozgrywający przygotowują sobie plan gry na mecz. Każdy z nich ma inny pomysł na to spotkanie, a biorą pod uwagę wiele kwestii, a pośród nich: kto jest po drugiej stronie siatki oraz dyspozycję swoich kolegów z boiska. Niektórzy mają pomysł, że zaczną grać w sposób X, a potem go zmienią. Inni mają we krwi inne style grania i są tego zupełnie nieświadomi lub trudno im zrezygnować z tego schematu. U innych widać różnice w dystrybucji, gdy rozkładamy mecz na przedziały punktowe. Często zupełnie inaczej gra się na początku seta, inaczej w środku, a jeszcze inaczej po dwudziestym punkcie.

Poniższy przykład to Antoine Brizard z tegorocznych występów w Zenicie Sankt-Petersburg. W przedziale od zera do dziesięciu punktów jego dystrybucja jest dość wyrównana. Dominuje jednak lewe skrzydło i środek siatki, które stanowią po 38% wszystkich piłek. W przedziale od 11 do 20 punktów widzimy niewielką zmianę. Połowa piłek z prawego skrzydła została przeniesiona na środkowych i tutaj wzrosło z 38 do 44 procent. Po dwudziestym punkcie mamy jednak zaskoczenie. Ilość piłek rozegranych do środkowych maleje do 24 procent, ale na lewym skrzydle mamy już ponad połowę gry, bo 54 procent. Dlaczego tak jest?

Jednym z pytań, które może się pojawić jest to, „czy powinniśmy się trzymać przedziałów 0-10, 11-20 i 20+?” Otóż jest on czysto matematyczny, a spotkałem się też z przedziałami 0-8, 9-16 oraz 17+ gdy jeszcze były przerwy techniczne. Są trenerzy, którzy mają pewne „widzimisię” w tej kwestii i powinniśmy to respektować.

Różnica punktowa

Gdy już mówimy o przedziałach punktowych, muszę zwrócić uwagę na niesłychanie istotną kwestię. Na przykład przedział 20+ oznacza wszystkie sytuacje, gdy jedna drużyna osiągnie dwudziesty punkt. I tutaj pojawia się problem. W jednym worku mamy wyniki 24-23 oraz 24-11. Dlatego na potrzeby analiz używamy jeszcze jednego filtra – przewagi punktowej. Możemy dowolnie ustalić maksymalną różnicę między drużynami. Na przykład wynik jest nie większy od dwóch punktów. To rozwiązuje nam wiele problemów. Takie sytuacje to zazwyczaj gra do pewniaków i prawdziwe wyzwanie. Gdy na tablicy mamy 24-11 przeważnie obie drużyny grają już swobodniej i nie liczą się z szansą na zyskanie punktu lub zagrożenie jego straty. Wiadomo kto wygra tego seta. A oto przykład dotyczący takiej sytuacji po 20 punkcie:

Po własnym przyjęciu

Analiza rozgrywających to jeszcze jedna kwestia. Czy przyjmujący po własnym przyjęciu dostaje piłkę do ataku? Jakie są różnice jeśli przyjmuje i gdy nie przyjmuje? Do takich analiz potrzeba znacznie bardziej się przyłożyć, bo nie wszystkie akcje „na papierze” wyglądają tak samo. Czasami program coś ocenia jako komfortową sytuację, ale na wideo widzimy, że po przyjęciu zawodnik leży na parkiecie. Normalne jest wtedy, że nie dostanie piłki do ataku. Teraz dwie sytuacje. Pierwsza z nich to ustawienie pierwsze i weryfikacja, czy przyjmujący na prawym skrzydle po własnym przyjęciu dostaje piłkę do ataku. Gdy nie przyjmował dostał trzy piłki na trzynaście możliwych (23%). Gdy jednak przyjmował nie atakował ani razu.

Druga sytuacja to trzy ustawienia z przyjmującym na lewym skrzydle. Widzimy odwrócenie sytuacji. Gdy nie przyjmował, powędrowało do niego 33% piłek. Gdy jednak aktywnie brał udział w przyjęciu, dostał aż 47% wszystkich piłek. I jeszcze jedno. To ta sama drużyna 😉

 

Postawa i ruchy rozgrywającego

Wszystko, co do tej pory opisałem to informacje i analizy generowane za pomocą liczb przez program do statystyk. Analiza rozgrywających to jeszcze jedna niezmiernie istotna kwestia. Analiza poczynań rozgrywającego, ale takich, których nie da się ogarnąć przy użyciu cyferek. Mam tu na myśli korelację tego, z kim rozmawia rozgrywający przed akcją i komu potem „daje” piłkę. Bardzo rzadko cokolwiek z tego wychodzi, ale jednak zdarza się. I… raczej ze słabszymi, niż lepszymi rozgrywającymi.

Druga kwestia, to analiza ustawienia ciała rozgrywającego. Są tacy, którzy nie potrafią dobrze wystawiać przez bark. Najczęściej dostają sugestię, żeby tego nie stosowali i bingo! Mamy jakąś informację o przeciwniku. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że wspomniany Brizard grając w Warszawie miał zwyczaj, że będąc przodem lub plecami do siatki, lubił rozgrywać piłki do swoich środkowych.

Słowem zakończenia

Dzisiejszy wpis jest trzecim i ostatnim z serii analizy gry rozgrywających. Tak analizuje przeciwników większość statystyków i sztabów szkoleniowych czołowych drużyn. Nie oznacza to jednak, że wszyscy wszystko to robią. Jest też wiele detali, o których nawet nie wspomniałem. Zauważ, że jest mnóstwo momentów, gdzie możemy znaleźć „coś” charakterystycznego u rywali. Wszystkie analizy, które tutaj wymieniłem zazwyczaj ze sobą mieszamy. Na przykład, analizując grę rozgrywającego po dobrym przyjęciu, po dwudziestym punkcie i z różnicą maksymalnie trzech punktów, zwracamy jeszcze uwagę na tzw. bazy w kombinacjach ustawień z konretnymi graczami na boisku. To już się robi wyższa szkoła jazdy. O ile podstawowe informacje na swój temat rozgrywający jest w stanie przyswoić oraz zmienić, o tyle takiej skomplikowanej rzeczy już raczej nie. Dlaczego? Zawiera zbyt wiele warunków, aby ten mógł zapamiętać i przypomnieć sobie wszystkie w trakcie akcji. Tak wygląda analiza rozgrywających.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Name *